Orange Spotlight: The Death Wheelers

2025-02-03

Kim są The Death Wheelers?

Jesteśmy kanadyjskim zespołem instrumentalnym, który zrodził się w mroku złowrogiej, listopadowej nocy dziesięć lat temu. Nasze spotkanie było efektem wspólnego zamiłowania do wszystkiego, co mroczne i perwersyjne. Od tamtej pory nieprzerwanie tworzymy dekonstruując dźwięki, które wykraczają poza konwencje. Z biegiem lat dopracowaliśmy swoje brzmienie, które określamy mianem "sleaze'n rolla" – zaskakującej mieszanki proto-metalu, hard rocka z odrobiną agresji wplecioną w ten brudny miks. "Acid biker doom rock" to termin, który również towarzyszy nam od lat i określa rodzaj muzyki, którą gramy.

Skąd czerpiecie inspirację?

Nazwa zespołu nawiązuje bezpośrednio do brytyjskiego nadprzyrodzonego horroru z 1973 roku, The Death Wheelers, w reżyserii Dona Sharpa – kultowego filmu zaliczającego się do nurtu Bikesploitation. Dla tych, którzy nie są zaznajomieni z tym terminem, Bikesploitation to krótka, ale pamiętna subkultura filmowa lat 60-tych i 70-tych, będąca częścią szerszego ruchu exploitation. Filmy te czerpały z rosnącej popularności motocyklistów i kontrkultury, wprowadzając do kin tematy wolności, buntu i antyautorytaryzmu. Cechował je również grindhouse’owy styl – niskobudżetowy, pełen przemocy i nagości. Nasza muzyka stanowi hołd dla tego mrocznego okresu kinematografii. Podobnie jak filmy, nasze brzmienie jest surowe i nieokrzesane, a każdy album traktujemy jak ścieżkę dźwiękową do fikcyjnego filmu w stylu Bikesploitation. Każdy z naszych albumów przenosi słuchacza do innej epoki, stanowiącej punkt wyjścia przy tworzeniu nowych kompozycji.

Czerpiemy inspirację z wielu legendarnych zespołów, takich jak Sir Lord Baltimore, The Ghastly Ones, Funkadelic, Link Wray, Motörhead, MC5, The Cramps, Count Five, Celtic Frost, Black Sabbath, Tank, Entombed, Witchfinder General, Rush, Iron Claw oraz kanadyjskich mistrzów brzmienia Dopethrone. To tylko niektóre z naszych muzycznych punktów odniesienia. Nasza twórczość opiera się na tym, co zostało zbudowane przez poprzedników, na solidnych fundamentach ciężkiego rocka. Nie próbujemy wynajdywać koła na nowo, lecz staramy się nadać mu jeszcze szybszy, bardziej dziki obrót.

Jakiego sprzętu Orange używa The Death Wheelers?

Większość naszych albumów powstała przy użyciu sprzętu Orange. Trzynaście lat temu kupiłem Orange Terror Bass 500 i od tamtej pory nie miałem potrzeby patrzeć wstecz. Wzmacniacz ten towarzyszy mi przy każdym nagraniu i okazał się niezawodny. Jest zbudowany jak czołg, a mimo kompaktowych rozmiarów oferuje niesamowitą moc. Po setkach koncertów i czterech albumach, wciąż działa jak nowy. Nigdy nie był serwisowany i nigdy mnie nie zawiódł. To, co cenię w tym wzmacniaczu, to nie tylko jego niezawodność, ale także fakt, że stanowi doskonałą bazę dla efektów. Większość wzmacniaczy basowych po prostu nie daje sobie rady z przesterowanym, brudnym sygnałem, ale mój Orange Terror Bass 500 nigdy nie miał z tym problemu. Lubię łączyć różne przestery i fuzze, by uzyskać naprawdę brutalne, brudne brzmienie, a niektóre inne wzmacniacze nie radzą sobie z takim przeciążeniem. Przez lata przepaliłem mnóstwo bezpieczników, korzystając z innych sprzętów, a to ostatnia rzecz, jaką chcesz przeżywać na koncercie czy w studio. Z moim Orange Terror Bass 500 mogę nałożyć tyle efektów, ile chcę, nie martwiąc się o to, że wzmacniacz stanie się zagrożeniem pożarowym.

Nasi gitarzyści również przez lata korzystali z CR120 i Orange Rockerverb 30 Combo, zarówno do nagrań, jak i koncertów. Nasz debiutancki album powstał wyłącznie przy użyciu wzmacniaczy Orange. Jeden z gitarzystów podłączył się bezpośrednio do CR120, bez pedałów i dodatkowych efektów. Tak więc, stwierdzenie, że Orange jest integralną częścią naszego brzmienia przez ostatnią dekadę, to zdecydowane niedopowiedzenie.

Planujecie powiększyć swój arsenał Orange?

Kiedy zostaliśmy zaproszeni do brytyjskiej siedziby ORANGE w zeszłym roku, mieliśmy okazję przetestować szereg wzmacniaczy i pedałów, z których niektóre były dostępne tylko w ograniczonej liczbie, jak nowy Orange AD200. Po raz kolejny zachwycił mnie jego ogromny headroom i naturalny crunch. Podłączyłem się bezpośrednio do wzmacniacza, bez pedałów czy dodatkowych efektów, a to po prostu rozwaliło mój umysł. Pedał Orange Distortion to coś, co z pewnością chciałbym dodać do mojego pedalboardu. Uwielbiam vintage’owe, duże obudowy, a ten pedał jest prosty, funkcjonalny i posiada tylko dwa pokrętła, co czyni go idealnym w swojej prostocie. Mieliśmy też przyjemność przetestować Orange Custom Shop 50, co było prawdziwą gratką, biorąc pod uwagę, jak rzadko można je spotkać w Kanadzie – to prawdziwy rarytas.

Chciałbym również zobaczyć reedycję Orange 2×15 Reflector Cabinets, ponieważ brzmią absolutnie fenomenalnie, a jednocześnie są niezwykle trudne do znalezienia na rynku używanych i vintage’owych produktów. Mam też nadzieję, że rozważą produkcję spiralnych kabli, bo nic nie psuje wrażenia z występu bardziej niż widok kogoś na scenie, kto jest podłączony do wzmacniacza z niepewnie zwisającym, zwiniętym kablem.

Czym jest dla was marka Orange?

Orange to moja ulubiona broń od momentu, gdy zacząłem koncertować. Jak wspomniałem wcześniej, mój Orange Terror Bass 500 to najwspanialszy i najbardziej niezawodny sprzęt, jaki kiedykolwiek posiadałem. Poza tym, nie będę kłamał – oglądanie starych odcinków niemieckiego programu telewizyjnego Beat-Club, w których zespoły takie jak Alice Cooper, MC5, a przede wszystkim Black Sabbath, grały przed ścianą wzmacniaczy Orange, miało na mnie ogromny wpływ przez lata.

Jaki jest najbardziej niezapomniany moment w karierze The Death Wheelers?

Pewnego razu, podczas koncertu w Montrealu, grałem na wycofanej już 1000-watowej wersji Orange Terror Bass. W połowie naszego setu zadzwonili policjanci do baru, informując, że planują przerwać koncert z powodu skarg na hałas. Oczywiście zignorowaliśmy te groźby i dokończyliśmy nasz występ. Do dziś jestem przekonany, że to właśnie Orange Terror Bass 1000 był głównym winowajcą tego zamieszania. Zastanawiam się, dlaczego ten model został wycofany z produkcji!

Jakie plany macie jako The Death Wheelers?

W tym roku obchodzimy dziesięciolecie istnienia zespołu, co jest naprawdę dużym osiągnięciem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że większość kapel nie wychodzi nawet poza etap nagrywania demo. Rok 2025 zapowiada się dla nas niezwykle intensywnie. Wkrótce wydamy nasz czwarty album nakładem Riding Easy Records, którzy wspierają nas od samego początku. A tak przy okazji, ten kawał dźwiękowego okrucieństwa ujrzy światło dzienne w lutym, więc przygotujcie się na porządny łomot.

Zamierzamy także wyruszyć w trasę po Kanadzie, by promować nasz nowy album – daty występów ogłosimy już wkrótce. W planach mamy również wizytę w Europie i USA.

Na koniec, pracuję obecnie nad przekształceniem szopy na moim podwórku w studio. Powiedzmy, że moi sąsiedzi nie są szczególnie zachwyceni tym pomysłem!

Katalog Produktów