Kim są Ritual King?
Ritual King to trzyosobowy, brytyjski zespół grający muzykę z pogranicza hard rocka, psychodelii i bluesa. Poznaliśmy się w Manchesterze podczas studiów, wszyscy dzielimy głęboką pasję do muzyki. Głównym wokalistą i gitarzystą jest Jordan Leppitt, Gareth Hodges to nasz perkusista i wokalista wspierający, z kolei Daniel Godwin gra na basie i gitarze rytmicznej.
Nasz styl muzyczny kształtował się przez 8 lat istnienia zespołu, ale postrzegamy to bardziej jako rozwój. Nauczyliśmy się tego, w czym czujemy się komfortowo i co najlepiej współgra z ludźmi, którzy wspierają naszą muzykę. Nie boimy się eksperymentować, chcemy aby wszystko brzmiało interesująco.
Co jest inspiracją Ritual King?
Wspólnie jesteśmy wielkimi fanami Elder, a odkąd Gareth odkrył album Lore, widzieliśmy ich na wielu koncertach i słuchaliśmy ich piosenek na okrągło. Istnieją inne zespoły, z których czerpiemy inspirację np. Earthless, Weedpecker, Atomic Bitchwax i King Buffalo, ale wciąż trzymamy się własnego stylu, jeśli chodzi o nasz proces pisania. Aby być uczciwym, wszyscy słuchamy bardzo różnorodnej muzyki i czerpiemy inspirację ze wszystkiego, co w danym momencie nas zainteresuje. Na przykład Jordan może jednego dnia słuchać folku, a następnego hip hopu, a Danny regularnie przełącza się między dubstepem a funkiem.
Z jaki sprzętu Orange korzysta Ritual King?
Zaczynając od gitary prowadzącej, Jordan ma TH100 w połączeniu z kolumną PPC412. Posiada tę kombinację od ponad 10 lat i nawet przy ograniczonej korekcji EQ, jest ona wystarczająco zróżnicowana, aby uzyskać zarówno mocny, brudny distortion oraz głębokie czyste brzmienie. Jedyną rzeczą, która zmieniła się w jego konfiguracji są efekty podłogowe.
Pierwszym wzmacniaczem basowym Danny'ego od Orange był OB1-500, ponieważ chciał użyć funkcji Bi-amp, aby uzyskać potężniejsze brzmienie, które wypełniłoby przestrzeń, podczas solówek Jordana. Od tego czasu znacznie się rozwinął, więc ma AD200 (sparowany z OBC410 i OBC115) dla swojego basu oraz Crush Pro 120 (sparowany z kabiną PPC412) dla uzyskania efektu gitary rytmicznej. To był tylko eksperyment, który się powiódł, gdy wszystko zostało poskładane w całość.
Planujecie zaopatrzyć się w jakieś nowe wzmacniacze Orange?
Gdy zespół zacznie więcej podróżować, prawdopodobnie przyjrzymy się bardziej przenośnym opcjom, jeśli chodzi o wzmacniacze. Tiny Terrors zawsze były świetnymi wzmacniaczami, a nawet Terror Stamp byłby dobrą opcją. Co prawda nie wypróbowaliśmy jeszcze pedałów Orange, ponieważ są one dla nas stosunkowo nowe, ale wyglądają bardzo elegancko. Zwykle jesteśmy bardzo elastyczni w kwestii naszego sprzętu, ponieważ zawsze staramy się przenieść nasze brzmienie na kolejny poziom, ale odkryliśmy, że wzmacniacze są idealne do różnorodności.
Co oznacza dla Was marka Orange?
Z naszej perspektywy Orange zawsze był w czołówce najlepszych wzmacniaczy do wyboru, szczególnie na scenie ciężkiego rocka. Uważamy, że jest to w dużej mierze spowodowane faktem, że zawsze tak dobrze utrzymywał to retrospektywne klasyczne rockowe brzmienie, które doskonale łączy się ze stoner rockiem, który gramy.
Uwielbiamy też oglądać sprzęt Orange na scenie, ze względu na jakość dźwięku i estetykę. Estetycznie jest to zdecydowanie najpiękniejszy wzmacniacz na rynku, a ogólne wrażenia, jakie może wnieść na scenę, są niesamowite. Retrospektywny styl Orange z lat 60. i 70. jest genialny. Dynamika brzmienia, jaką wnosi do zespołu, jest niezrównana.
Jaki jest najbardziej niezapomniany moment z Ritual King?
Myślę, że jest to Freak Valley Festival z czerwca zeszłego roku. W niecierpliwości wyczekiwaliśmy największego koncertu, jaki kiedykolwiek zagraliśmy jako zespół. Scena była ustawiona tak idealnie, a pogoda była niesamowita w tym dniu, a wszystkie zespoły i pracownicy byli tak gościnni. Był to nie tylko największy koncert i największa scena, na jakiej graliśmy, ale także mieliśmy okazję spotkać się i dzielić scenę z zespołami, których słuchaliśmy od lat. Wszyscy byliśmy zdenerwowani, ale kiedy już znaleźliśmy się na scenie i weszliśmy w nasz rytm, nerwy zostały zastąpione adrenaliną i podekscytowaniem. Występ poszedł jak burza i spotkaliśmy się z niesamowitą reakcją tłumu.
Jakie macie plany na najbliższy czas?
Ten rok już teraz zapowiada się dla nas bardzo ciekawie. Teraz, gdy wydaliśmy nasz drugi album "Infinite Mirror", naszym pierwszym planem jest wyruszenie w trasę i zagranie większej liczby znaczących koncertów. W kwietniu zakończyliśmy serię występów wspierających 1000 Mods, zostaliśmy również zaproszeni do zagrania na festiwalach w całej Europie, a w dalszej kolejności planujemy podróż do Australii. Jest jeszcze wiele innych rzeczy, które sprawiają, że jesteśmy zajęci, ale kiedy nadarzy się okazja, zajmiemy się pisaniem naszego trzeciego albumu.